Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. Klikając "zgadzam się" akceptujesz korzystanie z plików cookies.

Adam Miara Mister Poland 2002

Adam Miara jest pochodzącym z Sulechowa pracownikiem Straży Granicznej, który w 2002 r. zdobył tytuł Mistera Poland. Zwycięstwo w wyborach najprzystojniejszego Polaka dało mu udział w międzynarodowym konkursie Mister International w Indiach – otrzymał na nim nagrodę Wicemistera Fitness. W wywiadzie dla „Z archiwum Miss” Adam Miara wspomina swój udział w konkursach Mister Poland 2002 i Mister International 2002 oraz opowiada jak potoczyło się jego życie po wyborach Mistera.

W 2002 r. został Pan Misterem Ziemi Lubuskiej, a następnie przypadł Panu w udziale tytuł Mister Poland. Co sprawiło, że zdecydował się Pan wziąć udział w męskim konkursie urody?

Cała zabawa zaczęła się od konkursu lubuskiego, na który zostałem namówiony przez moją koleżankę. Bardzo sceptycznie podchodzę do „męskich” konkursów tego typu, dlatego ciężko było mnie namówić. W związku z tym, iż konkurs odbył się w klubie tanecznym podczas jednej z imprez, będąc już po kilku piwkach, z dużą dozą animuszu wkroczyłem na scenę :) Wówczas udało się wyszarpać trzy tytuły: Mister Publiczności, Mister Gazety Zielonogórskiej i ten najważniejszy – otwierający drogę do konkursu ogólnopolskiego – Mister Ziemi Lubuskiej.

Czy przed wzięciem udziału w wyborach Mistera Poland miał Pan jakieś doświadczenie związane z modelingiem, interesował się męską modą?

Nie miałem doświadczenia w tej dziedzinie, chyba nawet nie wiedziałem o istnieniu takich konkursów. Dlatego do dziś jest mi trudno uwierzyć, że jako jedyny łysy facet w całej stawce wygrałem zawody.

Na finale konkursu Mister Poland zaskoczył Pan jury między innymi przebierając się za komandosa. Jak ocenia Pan galę finałową pod względem organizacji i sposobu prezentacji kandydatów?

W Warszawie spędziłem chyba dwa tygodnie, przygotowując się do gali finałowej. Nie ukrywam, że różniłem się wyglądem od pozostałych, nie tylko fryzurą (a właściwie jej brakiem hehe), ale i ubiorem. Na co dzień chodziłem w dresach, adidasach, luźny styl, podczas gdy inni przed każdym wyjściem z hotelu żelowali włosy, kremowali skórę, zakładali eleganckie ubrania... Skąd pomysł na komandosa? Podczas gali każdy z kandydatów miał do dyspozycji 30 sekund, w trakcie których mógł zaprezentować siebie, swój charakter, osobowość i zainteresowania. W związku z tym, iż wówczas pracowałem w Straży Granicznej oraz że mam na imię Adam, wykorzystałem swój mundur oraz... jabłko :) Trochę pobiegałem po scenie w kominiarce, zrobiłem parę fikołków, na końcu wręczyłem jednej z Pań na widowni „jabłko Adama” i w ten sposób zdobyłem publiczność, otrzymując również tytuł Mistera Publiczności.

Zwycięstwo w Mister Poland 2002 zapewniło Panu udział w wyborach Mister International w Indiach, na których zdobył Pan w jednej z konkurencji tytuł Wicemistera Fitness. Co najbardziej zapadło Panu w pamięć z wyborów najpiękniejszego mężczyzny świata?

Pobyt w Indiach był dla mnie wówczas jak wyprawa na inną planetę. Przed wyjazdem przebywałem na służbowym szkoleniu w Kętrzynie (wschód Polski). To była zima, termometry pokazywały -30 stopni. Gdy wyszedłem z samolotu w stolicy Indii New Delhi, myślałem że wpadłem do pieca – było +30 stopni! Pomyślałem sobie „trzy tygodnie w takim klimacie? Why not!”. Indie to specyficzny kraj, bardzo zaludniony (co czwarte dziecko na świecie rodzi się w Indiach). Kraj dużych kontrastów – z jednej strony widać bogactwo i przepych, z drugiej zaś ubóstwo i niedożywione dzieci. Chodząc po centrum stolicy, zszokowały mnie niektóre obrazki; z jednej strony drogie limuzyny, z drugiej zaś śpiący na ulicy bezdomni, żebrzące trędowate dzieci, no i krowy – tzw. święte krowy, stąpające między samochodami, których wszędzie pełno, a których nikt nawet nie tyka :) Byliśmy zaskoczeni takimi widokami – nie tylko uczestnicy z Europy, ale i z Ameryki Południowej, Azji oraz Afryki.

Spośród uczestników najlepszy kontakt załapałem z reprezentantem Sri Lanki, z którym miałem nie tylko wspólne zainteresowania, ale i razem do całego konkursu podchodziliśmy z dystansem. Zresztą z Arjuną (tak ma na imię) mam kontakt do dzisiaj.
Tytuł Wicemistera Fitness to jedyne trofeum, jakie udało mi się przywieźć. Jednak biorąc pod uwagę ilość latynosów startujących w konkursie, wyglądających niczym odtwórcy głównych ról w brazylijskich serialach, którzy pozgarniali większość nagród, to i tak uważam moje osiągniecie za duży sukces :)

Czy w czasie konkursu Mister Poland czy Mister International zdarzyły się jakieś wpadki lub zabawne sytuacje?

O ile w krajowym konkursie nie przypominam sobie zabawnych sytuacji, to w Indiach ich nie brakowało. Podczas jednego z wieczorów, gdy szykowałem się do wieczornej imprezy tanecznej, będąc pod prysznicem usłyszałem dzwonek do drzwi. Gdy przepasany ręcznikiem je otworzyłem, zobaczyłem czarnoskórego faceta z bukietem kwiatów. Mój angielski był wówczas słaby, więc nie do końca wiedziałem, o co mu chodzi, ale odebrałem te kwiaty. Całej rozmowie przysłuchiwał się Arjuna, który był w salonie. Gdy do niego przyszedłem, zapytałem go: „Arjuna wtf?!”. A on niemalże tarzał się po ziemi ze śmiechu, mówiąc, że ów darczyńca to mój wielbiciel, który chciałby się ze mną kiedyś spotkać, haha. Spotkałem go jeszcze tej samej nocy na tej imprezie, ale szybko dałem mu do zrozumienia, że nie jestem gejem.

Uważa Pan, że tytuł najpiękniejszego Polaka miał wpływ na Pana dalsze życie? Z perspektywy lat warto było wziąć udział w konkursie?

Mimo, że zdobyte osiągnięcia nie przełożyły się bezpośrednio na moje dalsze życie, to sam udział spowodował, że przełamałem pewną nieśmiałość, z którą borykałem się w dzieciństwie. Jest mi teraz łatwo występować przed kamerą, na planie serialów, gdzie czasami się udzielam jako nieprofesjonalny aktor.

Mógłby Pan pokrótce opisać czym się obecnie zajmuje? Wspomniał Pan, że próbuje swoich sił m.in. jako niezawodowy aktor.

Do dzisiaj (od 2002 r.) pracuję w Straży Granicznej, ta praca daje mi dużo satysfakcji i adrenaliny. W wolnych chwilach staram się występować jako tzw. „aktor” (hehe) w różnych produkcjach. Na swoim koncie mam występy w serialach takich jak m.in. „Policjantki i Policjanci”, „Na ratunek 112” i „Detektywi w akcji”. Jednak za największe swoje osiągniecie uznaję udział w holywoodzkiej produkcji„The Captain – Der Hauptmann”światowej sławy reżysera Roberta Schwentke, współpracującego m. in. z takimi aktorami jak Bruce Willis, Jodie Foster czy Morgan Freeman. Mimo że mój udział w tej produkcji jest bardzo niewielki, to już samo bycie na planie tak znanego reżysera i ujrzenie od kuchni powstawania superprodukcji jest niesamowitym przeżyciem. Już niedługo zapraszam do kin.

Wywiad dla Z archiwum Miss przeprowadził Marek Teler